sobota, 9 listopada 2013

W imię mody

Nawyrabiało się w szołbizie, aż miło! Pokazy mody zawsze dawały pole do popisu zarówno kreatorom kolekcji, jak i gościom i organizatorom. Po każdym pokazie, ktoś musi być na językach! Zazwyczaj sami zainteresowani dbają, by było o nich głośno. Raz pokaz trzeba przesunąć godzinę, bo jedna gwiazda się spóźnia a bez niej ani rusz...

                                                       fot. fakt.pl

....następnym razem ktoś uciekł z pokazu, bo nie dopchał się do obrandowanego swoim imieniem i nazwiskiem krzesełka...




Tym razem chodziło o coś więcej. Maciej Zień poczuł, że jego kolekcja jest na tyle natchniona talentem, że potrzebuje specjalnej miejscówki by się objawić światu! Swą boskość postanowił Maciej obwieścić w kościele. Tak. Tym samym miejscu , do którego chodzą ludzie by śpiewać psalmy Bogu. Pokaz mody w kościele, to jest coś! Czy można być bardziej hot, niż gdy się wystawia swoją kolekcję w miejscu boskiego poświęcenia? Cóż za majestatyczna koncepcja wymagająca samouwielbienia i chwały! Może gdybyśmy żyli w innej czasoprzestrzeni i bez katolickiego nadęcia, moglibyśmy odebrać to jako świetny performance. Żyjemy jednak  w miejscu, gdzie sztuka z wykorzystaniem chociażby symboli katolickich wzbudza tak wiele kontrowersji, że nie wiadomo gdzie się schować przed domniemanym gniewem boskim. Nie za bardzo wiem, jak sklasyfikować zjawisko, którego jesteśmy świadkami. Czy jest to degradacja uczuć religijnych, czy podniesienie rangi kościoła jakoby przestał być jedynie budynkiem, w którym odprawia się msze? Czy niedługo domy pogrzebowe i kostnice wzbogacą swoja ofertę o udostępnianie miejsca na pokazy mody i bankiety?

Mam nadzieję, że Maciej wyspowiadał się i Bóg, w imię mody, mu wszystko wybaczył....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz